Hiszpania jest drugim po Włoszech krajem europejskim jeśli chodzi o skalę zakażeń koronawirusem. Podobnie hiszpańska La Liga, jako druga z czołowych lig europejskich po włoskiej Serie A, najbardziej została dotknięta przez chorobę COVID-19. Dlatego też w Hiszpanii, tak jak we Włoszech, coraz mniej realne staje się dokończenie rozgrywek piłkarskich. Póki co, żadne ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.
Zaczęło się od Realu Madryt
Scenariusz rozgrywek piłki nożnej w Hiszpanii był podobny, jak w innych krajach europejskich. Początkowo władze La Liga nie reagowały w ogóle na nadchodzące zagrożenie koronawirusem. Nieco później, gdy coraz bardziej zwiększała się liczba zakażonych i ofiar śmiertelnych w całym kraju, zaczęto zastanawiać się nad rozgrywaniem meczów przy pustych trybunach. I dopiero gdy choroba COVID-19 dotknęła bezpośrednio kogoś ze świata sportu, zaczęto podejmować odpowiednie do sytuacji decyzje.
W Hiszpanii takim punktem zwrotnym było zakażenie jednego z koszykarzy Realu Madryt. Władze „Królewskich” zdecydowały w tej sytuacji o przymusowej dwutygodniowej kwarantannie dla zawodników wszystkich klubowych sekcji sportowych, w tym oczywiście również piłkarskiej. To z kolei spowodowało natychmiastową decyzję szefów La Liga o zawieszeniu na dwa tygodnie rozgrywek pierwszej i drugiej ligi. Ponieważ wydarzenia te miały miejsce 12 marca, oznaczało to przełożenie tylko dwóch ligowych kolejek (13-15 marca i 20-23 marca). Jak się później okazało, były to optymistyczne założenia i tylko wstęp do kolejnych decyzji.
W poniedziałek 23 marca Hiszpańska Federacja Piłkarska (RFEF) oraz La Liga poinformowały o zawieszeniu wszystkich rozgrywek do odwołania, bez wyznaczania terminu ich wznowienia. Termin ten uzależniono od decyzji hiszpańskich władz.
„Zawieszenie rozgrywek potrwa aż do momentu, gdy hiszpański rząd uzna ich wznowienie za bezpieczne i nie budzące żadnego ryzyka dla zdrowia uczestników”.
„Zarówno RFEF, jak i La Liga, chcą wyrazić swoją wdzięczność wszystkim, którzy poświęcają się na rzecz zapewnienia podstawowych usług Hiszpanom, a także chcemy przekazać wyrazy szczerego współczucia dla rodzin wszystkich zmarłych”.
(fragmenty komunikatu RFEF i La Liga)
Początkowo władze hiszpańskiej federacji piłkarskiej i przedstawiciele La Liga mieli się spotkać i uzgodnić wspólne stanowisko 25 marca. Jednak wobec decyzji premiera Hiszpanii o przedłużeniu stanu wyjątkowego do 11 kwietnia przyśpieszyły to spotkanie i słusznie uznały, że kolejne postanowienia należy uzależnić od rozwoju sytuacji i dalszych decyzji na szczeblu rządowym.
Sezon La Liga zostanie zakończony, czy dokończony jesienią?
Brak konkretnych decyzji nie oznacza jednak, że nie analizuje się możliwych wariantów dokończenia rozgrywek. Spekulacje na ten temat ruszyły jeszcze zanim zawieszono rozgrywki La Liga. Początkowo zakładano, że najbardziej optymistycznym scenariuszem jest powrót piłkarzy na boiska od 23 kwietnia. Teraz już można mówić, że jest to pomysł nie tyle optymistyczny, co po prostu nierealny. Kolejnym wskazywanym terminem wznowienia rozgrywek La Liga był 10 maja. Jeszcze tydzień temu być może mógł on być uznawany za realny, ale teraz znów trzeba to traktować jako wersję bardzo optymistyczną.
W przypadku realizacji tego optymistycznego wariantu, 11 brakujących do zakończenia sezonu La Liga kolejek rozegrano by od połowy maja do końca czerwca albo do połowy lipca, jeśli zgodziłaby się na to UEFA. Wiązałoby się to jednak z koniecznością gry co trzy dni i to bez publiczności, ale kluby już wyraziły na to zgodę. Drugą opcją jest dokończenie rozgrywek w sierpniu i wrześniu, co z kolei spowodowałoby opóźnienie następnego sezonu La Liga. Najbardziej radykalnym scenariuszem jest wznowienie obecnego sezonu dopiero we wrześniu. Byłoby to jednak ekstremalnie trudne do połączenia z terminarzem następnego sezonu, który przecież musiałby się wcześniej zakończyć ze względu na mistrzostwa Europy, które mają się rozpocząć w czerwcu 2021 roku.
Najprostszym i najbardziej adekwatnym do sytuacji rozwiązaniem wydaje się więc być zakończenie obecnego sezonu w tym stanie w jakim został zawieszony albo anulowanie rozgrywek. Są to jednak rozwiązania, które na pewno wywołają protesty. W pierwszym przypadku najbardziej pokrzywdzony będzie się czuł Real Madryt, który zajmuje drugie miejsce w tabeli ze stratą tylko dwóch punktów do Barcelony i nie miałby już szansy na odrobienie tej straty. W drugim przypadku niezadowolona będzie Barcelona, której cały dorobek sezonu 2019/2020 i pozycja lidera pójdzie na marne. Inne drużyny też mają swoje sportowe cele, które chciałyby jeszcze zrealizować. Ale wszystkie kluby z pewnością połączyłoby poczucie krzywdy ze względu na straty finansowe, bowiem z samych tylko praw telewizyjnych straciłyby łącznie ponad 500 mln euro. Patrząc jednak na aktualne dane dotyczące liczby zakażeń i śmiertelnych ofiar w Hiszpanii (na dzień 30 marca ponad 85 tysięcy zakażonych i ponad 7 tysięcy ofiar) wydaje się, że wszystkie te spekulacje zostaną przecięte decyzjami hiszpańskiego rządu.
Adam Pisula