Dominacja Liverpoolu i słabe wyniki Tottenhamu w obecnym sezonie Premier League
Ekipa z Anfield Road rozpoczęła nowy sezon ligowy w znakomitym stylu, wygrywając osiem meczów z rzędu. Licząc zaś razem z poprzednim sezonem, piłkarze z miasta Beatlesów mogą pochwalić się siedemnastoma kolejnymi wygranymi. Do wyrównania rekordu Manchesteru City zabrakło tylko jednego zwycięstwa. Zabrakło, ponieważ w ostatniej kolejce Premier League „The Reds” zremisowali z Manchesterem United 1:1. Był to zresztą remis szczęśliwy, bowiem zespół Juergena Kloppa zagrał na Old Trafford po prostu słabo, a wyrównującego gola zdobył dopiero pięć minut przed końcem. Nie zmienia to jednak faktu, że Liverpool FC zdecydowanie dominuje jak na razie nad resztą stawki. Drugi w tabeli Manchester City traci już sześć punktów, a piąty Arsenal Londyn punktów dziesięć.
Jeszcze większe są straty Tottenhamu Hotspur, który z zaledwie dwunastoma punktami w dorobku zajmuje dopiero siódme miejsce w tabeli. Podopieczni trenera Mauricio Pochettino w dziewięciu meczach zanotowali już trzy remisy i trzy porażki. Z tych sześciu wyników tylko w dwóch przypadkach nie można mówić o rozczarowaniu – to wyjazdowe remisy ze wspomnianymi wcześniej „Obywatelami” i „Kanonierami”. Ale już porażek z Newcastle United, Leicester City oraz Brighton & Hove Albion FC, czy remisu z Watfordem chyba mało kto spodziewał się w londyńskim klubie.
„The Reds” i „Spurs” skuteczni w ostatniej kolejce Ligi Mistrzów
Tak wielkiej różnicy pomiędzy „The Reds” i „Spurs” nie widać póki co w Lidze Mistrzów. Obie drużyny zajmują w swoich grupach drugie miejsca z dużymi szansami na awans do 1/8 finału. Liverpool FC rozpoczął od dość niespodziewanej porażki 0:2 w Neapolu, ale w drugiej kolejce pokonał u siebie FC Salzburg 4:3, a w środę na wyjeździe KRC Genk 4:1. We wtorek z kolei skutecznością błysnęły „Koguty”, pokonując w Londynie Crveną Zvezdę Belgrad 5:0. Można to uznać za rehabilitację po porażce 2:7 przed własną publicznością z Bayernem Monachium w meczu drugiej kolejki. Na inaugurację Ligi Mistrzów Tottenham wywiózł remis 2:2 z boiska Olympiakosu Pireus.
Anfield Road trudnym terenem dla „Kogutów”.
Właśnie Liga Mistrzów to ostatnie rozgrywki, w których Liverpoolowi i Tottenhamowi przyszło zmierzyć się w bezpośrednim spotkaniu. Miało to miejsce w wielkim finale poprzedniej edycji elitarnych rozgrywek. 1 czerwca na Estadio Wanda Metropolitano w Madrycie lepsi okazali się podopieczni Juergena Kloppa, którzy wygrali 2:0 po golach Mohameda Salaha z rzutu karnego w 2. minucie i Divock’a Origi’ego w 87. minucie, zgarniając tym samym trofeum dla najlepszej klubowej drużyny w Europie sezonu 2018/2019.
Ale zespół z północnej części Londynu nie ma też dobrych wspomnień ze spotkań ligowych z Liverpoolem. Z dziesięciu ostatnich wygrał tylko jedno, cztery remisując i pięć razy przegrywając. Jeszcze gorzej wyglądają statystyki ze spotkań wyjazdowych z „The Reds”. Po raz ostatni „Spurs” wygrali na Anfield Road 15 maja 2011 roku. Czy zdołają dokonać tego ponownie w najbliższą niedzielę?
Adam Pisula
⚽ Obstawiaj wyniki Premier League TUTAJ