Formuła 1 była jedną z tych dyscyplin sportowych, które najdłużej opierały się światowej epidemii koronawirusa. Niemal do ostatnich chwil przed startem inaugurującego sezon wyścigu w Melbourne o Grand Prix Australii trwały przepychanki o to, czy ma on się odbyć. Ostatecznie zawody odwołano, a kolejne decyzje – tak jak w innych dyscyplinach – posypały się już lawinowo, niczym kostki domina.
Grand Prix Australii odwołane w ostatniej chwili
Nowy sezon Formuły 1 miał się rozpocząć na torze Albert Park w Melbourne. Wyścig o Grand Prix Australii zaplanowano na niedzielę 15 marca, ale od piątku 13 marca miały trwać sesje treningowe i kwalifikacje. Tytułu ma bronić sześciokrotny mistrz świata Lewis Hamilton. W 2020 roku w F1 nadal mamy Polaka, ale już nie w roli kierowcy wyścigowego. Robert Kubica, który w poprzednim sezonie pełnił tę rolę w zespole Williamsa, tym razem ma być kierowcą rezerwowym (testowym) w ekipie Alfa Romeo Racing Orlen.
Jeszcze w poniedziałek 9 marca, pomimo coraz gorszych informacji na temat rozprzestrzeniania się koronawirusa, organizatorzy zapewniali, że wyścig się odbędzie i to przy udziale publiczności.
„Zdrowie i bezpieczeństwo jest oczywiście najważniejsze i zrobiliśmy wszystko, aby zapewnić jak najwyższe standardy. Pracujemy z organizacjami zdrowia, rządem oraz służbami”.
Andrew Westacott, dyrektor generalny wyścigu.
Ale już w środę 11 marca pojawiły się pierwsze poważne wątpliwości. Czterech członków ekip: dwóch z Haasa i po jednym z McLarena oraz Williamsa zgłosiło objawy przeziębienia i zostało poddanych badaniom na obecność koronawirusa. Następnego dnia pojawiły się wyniki i okazało się, że pracownik McLarena jest zarażony, co z kolei zaowocowało decyzją brytyjskiego zespołu o wycofaniu się z Grand Prix Australii. W stosownym oświadczeniu władze McLarena poinformowały:
„McLaren Racing wycofuje się z Grand Prix Australii 2020 Formuły 1, po pozytywnym teście na koronawirusa jednego z członków zespołu. Został on wyizolowany, gdy tylko zaczęto u niego wykazywać objawy, a teraz będzie leczony przez lokalne władze opieki zdrowotnej. Zespół przygotował się na tę ewentualność i ma stałe wsparcie dla swojego pracownika, który wejdzie teraz w okres kwarantanny. Zak Brown, dyrektor generalny McLaren Racing i Andreas Seidl, szef zespołu McLaren F1, poinformowali Formułę 1 i FIA o decyzji. Została ona podjęta w oparciu o zdrowie nie tylko pracowników i partnerów McLaren F1, ale także innych ekip i fanów Formuły 1.”
Dopiero po tej decyzji McLarena w głowach szefostwa FIA zapaliła się czerwona lampka. W nocy z czwartku na piątek zorganizowano spotkanie z przedstawicielami wszystkich zespołów. Większość z nich opowiedziała się za odwołaniem wyścigu. Decyzja nie była jednak łatwa, bowiem w przypadku odwołania zawodów przez federację, to ona musiałaby ponieść konsekwencje finansowe (umowy komercyjne, sponsorskie, itp.). Dlatego dla FIA najkorzystniej było, gdyby wyścig został odwołany przez lokalne władze. Te jednak utrzymywały, że impreza może się odbyć, tylko bez udziału publiczności.
Decyzji nie podjęto, a w piątkowy poranek w okolicach toru zaczęli się już gromadzić kibice. Z kolei na torze nie było już nikogo z ekip Ferrari, Mercedesa i Renault, które zaczęły się pakować do wyjazdu. Dopiero gdy na dwie godziny przed rozpoczęciem pierwszego treningu Mercedes wydał oświadczenie, w którym domagał się odwołania Grand Prix Australii, po chwili została oficjalnie ogłoszona taka właśnie decyzja.
GP Bahrajnu i GP Wietnamu przełożone
Tego samego dnia, w piątek 13 marca władze Formuły 1 zdecydowały również o przełożeniu dwóch kolejnych w kalendarzu eliminacji mistrzostw świata: Grand Prix Bahrajnu, które miało się odbyć w dniach 20-22 marca oraz Grand Prix Wietnamu zaplanowanego na 3-5 kwietnia. Jednocześnie w oficjalnym oświadczeniu zasugerowano, że sezon może się rozpocząć dopiero pod koniec maja w Europie. To zaś oznaczałoby inaugurację podczas Grand Prix Monako 21-24 maja i wcześniejsze odwołanie albo przełożenie Grand Prix Holandii (1-3 maja) i GP Hiszpanii (8-10 maja). Szefowie F1 dodali jednak, że ze względu na dynamicznie rozwijającą się w Europie epidemię koronawirusa plany te będą na bieżąco aktualizowane. Niedaleka przyszłość pokazała, że tym razem organizatorzy F1 wykazali się już dalekowzrocznością, której zabrakło im w Melbourne.
Wakacje F1 w marcu i kwietniu, start w czerwcu?
W środę 18 marca FIA poinformowała o przesunięciu tradycyjnej przerwy wakacyjnej z sierpnia na przełom marca i kwietnia. To oznacza konieczność zamknięcia fabryk w tym czasie i zaprzestanie prowadzenia prac rozwojowych nad bolidami. Przerwa ma potrwać dłużej niż zazwyczaj, bo trzy zamiast dwóch tygodni.
W czwartek 19 marca podjęte zostały kolejne decyzje w sprawie kalendarza sezonu 2020 Formuły 1. Przełożono wyścigi o Grand Prix Holandii, Grand Prix Hiszpanii i Grand Prix Monako. To kolejne przełożone zawody po GP Australii, Bahrajnu, Wietnamu oraz Chin (które wypadły z kalendarza jeszcze przed sezonem). Zawody są oficjalnie przełożone, a nie odwołane, bowiem organizatorzy będą próbowali „upchnąć” je w kalendarzu w innych terminach. Ale jest to coraz mniej realne i bardziej prawdopodobnym scenariuszem może być skrócenie sezonu do 17-18 wyścigów, zamiast planowanych 22.
Na chwilę obecną inauguracyjnym wyścigiem Formuły 1 w 2020 roku ma być Grand Prix Azerbejdżanu, które zaplanowano na 5-7 czerwca, ale jak będzie w rzeczywistości pokaże przyszłość. Bardzo niepewna przyszłość.
Adam Pisula